dr Marek Ostrowski
(lipiec 2017)
Powszechnie uznawana definicja i popularne ujęcia placu, oczywiste i niepodlegające dyskusji, traktują go jako dużą niezabudowaną (otwartą, wolną) przestrzeń w obrębie miasta lub wsi, powstałą najczęściej przy zbiegu lub skrzyżowaniu ulic czy traktów, zwykle otoczoną zabudową architektoniczną. To postać strukturalna. Funkcjonalnie plac miewa różne role: miejsca zebrań publicznych, postoju pojazdów, rynku targowego, węzła komunikacyjnego czy terenu pod zabudowę. Takie pojmowanie placu jest przyjęte w większości encyklopedii i podręczników akademickich, również w tych sprzed kilku dziesięcioleci czy wieków.
Niewiele nowego wnosi do dyskusji popularna Wikipedia, choć proponowana tam definicja jest rozbudowana i ciekawa. Czytamy:
„Plac (niem. Platz – puste miejsce; z łac. platea – szeroka ulica, bulwar, plac; od gr. πλατεῖα ὁδός – plateia hodos – szeroka ulica) – wolna, niezabudowana przestrzeń miejska, zwykle w kształcie prostokąta lub kwadratu, ograniczona zabudową, ulicami, zielenią, przeważnie wyłączona z ruchu pojazdów. Często plac zdominowany jest przez charakterystyczną budowlę lub ich zespół (obiekty sakralne, gmachy użyteczności publicznej, zamki i pałace), a w jego obrębie znajdują się zazwyczaj pomniki, kolumny, fontanny, słupy ogłoszeniowe i inne obiekty małej architektury.
Większość placów miejskich jest miejscem koncertów, happeningów, demonstracji, wieców i innych wydarzeń o charakterze masowym, może też pełnić funkcję targowiska lub parkingu.
Pierwsze place powstały w miastach około 6000 lat temu jako miejsca wymiany handlowej. Główne place miast starożytnego Rzymu nosiły miano forum, natomiast Grecji – agory. W miastach średniowiecznych centralny plac, przy którym znajdował się ratusz, sukiennice, waga miejska itp. budowle i zbiegały się na nim główne drogi, nazywano rynkiem. Place publiczne w obecnej formie wywodzą się z renesansowych miast włoskich. Określenie «plac» odnosi się także do różnych wydzielonych, w różny sposób zagospodarowanych miejsc (np. plac budowy, plac zabaw)”.
Równie interesujący jak występowanie takich informacji jest jednak także brak jakiegokolwiek odniesienia czy definicji placu na przykład w Encyklopedii staropolskiej Zygmunta Glogera, w Słowniku symboli Juana Eduarda Cirlota i wielu innych opracowaniach.
Wszystkie powyższe określenia, a w konsekwencji także pojmowanie placu zarówno jako formy, jak i jego szczególnych funkcji, wydają się ujęciem głównie urbanistycznym, a więc formułowanym z konkretnej perspektywy, niesięgającym głębi zjawiska zwanego placem. Istotne pytanie: czy można opracować inne, poważniejsze – bo będące jądrem zagadnienia – rozumienie placu i jego funkcji?
Interesująca wydaje się możliwość wyjścia poza schemat powszechnie używanego pojęcia „plac”, poszukania innych spojrzeń i perspektyw, a w konsekwencji odkrycia postaci placu mających jednak – mimo różnorodności na przykład strukturalnej, funkcjonalnej czy dotyczącej skali zjawiska – cechy (właściwości), które być może uznamy za uniwersalne.
Jako hipotezę wyjściową można przyjąć spojrzenie na pojęcie placu nie poprzez wymienione na wstępie kryteria (definicje) stosowane i uznane za obowiązujące w literaturze naukowej, humanistycznej i popularnej, odnoszące się do naszych wizualnych obserwacji, ale zupełnie inaczej: spójrzmy na plac jako na naturalne, uniwersalne zjawisko ogniskowania, czyli kumulacji i koncentracji oraz wymiany (a nie biernego przepływu) informacji, energii czy materii dokonujące się w wydzielonych przestrzeniach.
Przy takich założeniach wstępnych plac byłby przestrzenią, w której ogniskuje się oraz dokonuje wymiana lub przemiana informacji (w tym idei), energii czy materii. Co istotne, wymiana ta może mieć prostą formę bezpośredniego przekazania (rozpowszechnienia) bez zmiany właściwości lub bardziej złożoną formę przeistoczenia polegającego na przekazaniu z jednoczesną transformacją (przemianą) w nową postać. Gdy procesy te na poziomie kulturowym przyjmują powtarzalną postać i stają się rytuałem, pojawia się pojęcie obrzędowości.
Zasadne wydaje się pytanie, jaki czynnik wywołuje lub kierunkuje powstanie placu, albo chociaż daje do tego impuls, a następnie kształtuje jego strukturę. To osobny, rozległy zbiór zagadnień z zakresu morfogenezy funkcjonalnej placów. Sytuują się one bowiem w konkretnych miejscach przestrzeni i czasu – często spontanicznie, ale nigdy przypadkowo.
Wiele mówimy o wielowymiarowej przestrzeni; kiedy zatem pojawia się pojęcie płaskiego placu? Mówiąc wprost: jest ono efektem istnienia grawitacji, w której jesteśmy tak naturalnie zanurzeni, że jej obecności na co dzień nawet nie odczuwamy. To odniesienie do grawitacji definiuje plac jako poziomą powierzchnię w płaszczyźnie prostopadłej względem osi przyciągania, na której dokonują się procesy, które stają się zarazem punktem odniesienia i obserwacji. Cechy tej powierzchni, w tym jej dwuwymiarowość, zaczynają dominować w naszej percepcji. Na nią rzutowane są pozostałe parametry zjawisk przestrzennych. W przestrzeni kosmicznej takie pojęcie poziomego (co nie oznacza: płaskiego) placu, znanego nam z bezpośredniego otoczenia, po prostu nie istnieje. Definicje placu ograniczone do prostej fizjologii percepcji i z niej wynikające w samym założeniu wydają się ograniczone; są jednak użyteczne do funkcjonowania w środowisku – stąd ich trwałość. Należy mieć przy tym na uwadze, że przestrzeń placu też nie jest jednorodna w swojej strukturze – zawiera w sobie mozaikę niezależnych „podplaców” i napięć (relacji) między nimi.
Plac – rozumiany jako płaska reprezentacja przestrzeni – jest miejscem wymiany, której towarzyszy forma koncentracji lub odwrotnie: rozprężenia. Być może nawet koncentracja jakiegoś czynnika ma ewolucyjnie pierwotny charakter, który znajduje swoje ujście w wybranej przestrzeni. Koncentracja ta ma charakter dynamiczny, a nie statyczny, jak w jakimś archiwum czy magazynie. Spojrzenie na pojęcie placu z takiej perspektywy stwarza całkowicie nowe możliwości poznawcze. Proponowana koncepcja jest inna niż ta powszechnie funkcjonująca – i udokumentowanie tej hipotezy jest przedmiotem większego studium, z którego wybrane idee i przykładowe kierunki analizy sygnalizujemy w niniejszym opracowaniu.
Przy takim założeniu widać, jak nieistotne stają się kryteria opisu placu w używanych powszechnie definicjach. Nieważne są w tym kontekście kształt oraz obudowa architektoniczna. Niektóre wydają się wręcz nieprawdziwe, jak informacja z Wikipedii, że „pierwsze place powstały w miastach około 6000 lat temu”. Definicja taka zakłada antropogenetyczny charakter placu, a sam plac traktuje jako wytwór kulturowy człowieka. Tymczasem plac jako zjawisko nie jest elementem ewolucji hominidów i ich cywilizacji. Struktury i funkcje placów funkcjonują powszechnie w układach na poziomie fizycznym i chemicznym, a potem biologicznym, od setek milionów lat. Nie ma tam dosłownego pojęcia placu, bo na tych poziomach nie ma jeszcze języka ani poziomej płaszczyzny względem grawitacji, nie ma też organizmów tak odbierających przyciąganie ziemskie (poruszających się po powierzchni Ziemi i do niej odnoszących swoje relacje przestrzenne). Jest natomiast plac rozumiany nie tylko jako wyróżniona przestrzeń, w której dokonują się przemiany, ale wręcz jako przestrzeń niezbędna do realizacji określonych reakcji (odpowiednio zachowań społecznych i kulturowych na wyższym poziomie rozwoju ewolucyjnego).
Co oczywiste, przestrzeń taka nie musi powstawać stale w tym samym miejscu, ale jak wyładowania elektryczne może pojawiać się w różnych lokalizacjach zależnie od potrzeby i nagromadzenia się określonego potencjału, może też wędrować. Z czasem, w powtarzalnej strukturze zjawisk, przypadkowa przestrzeń staje się stałym miejscem i strukturalnie adaptuje się do odbywających się w niej procesów. Być może staje się wręcz nieodzowna do tego, by dana reakcja wymiany (np. fizyczna, chemiczna, biologiczna, społeczna czy kulturowa) mogła się dokonać. Przestrzeń wymiany, jak synapsa w układzie nerwowym, wydaje się więc naturalnym, powszechnym, systemowym zjawiskiem występującym w całej naturze na wszystkich poziomach jej organizacji. Ujmując rzecz szerzej: sama jest częścią tej natury i wręcz musi się pojawiać w sposób naturalny. Z tego wynika jeden z wniosków: plac jako reprezentacja takiej przestrzeni nie powstał jako element kultury człowieka, ale jest zjawiskiem uniwersalnym występującym w układach naturalnych – w pewnym stopniu jest więc również częścią naszej biologii.
W biologii i naukach o środowisku znajdujemy tysiące przykładów tak zdefiniowanego pojęcia placu. Słonie afrykańskie w rozległym obszarze dżungli przemierzają setki kilometrów, by dotrzeć na niewielką wydeptaną w dżungli powierzchnię wolną od drzew, aby uzupełnić dietę ilastymi minerałami i wymienić między sobą szereg informacji. Zasobne w pobrane składniki diety i informacje, znowu się rozchodzą, dzieląc się na małe grupy. Kolejnym przykładem są tereny zbiórek żurawi i innych wędrownych ptaków – są to miejsca integracji, gdzie młode osobniki mogą poznać się między sobą i ustalić wspólną strategię dalszego lotu. Podobną funkcję pełnią place tokowisk (ryb, ptaków czy ssaków) – służą do tego, by przekazać potencjalnym partnerowi czy partnerce sygnał o swojej kondycji i zachęcić do wydania na świat wspólnego potomstwa. Placem jest plaster miodu, na którego powierzchni pszczoły przekazują sobie informacje o nektarze, albo pajęcza sieć, a zwłaszcza jej centrum. Plastry miodu i pajęczyny to jednocześnie przykłady, że plac nie musi być poziomy względem powierzchni Ziemi, a zjawiska na nim zachodzące nie są zależne od grawitacji.
W przedstawionym tu ujęciu miejscem ogniskowania się i wymiany informacji na poziomie kulturowym i gospodarczym będą na przykład przecięcia się traktów handlowych. W tych węzłach następuje intensywna koncentracja i wymiana przepływających, będących w ciągłym ruchu, ludzi i towarów i oczywiście informacji (tu koncentrują się i są wymieniane informacje nie tylko lokalne, ale pochodzące z całego kontynentu – pozornie lokalny węzeł staje się reprezentantem kontynentalnej sieci centrów). Ciekawą perspektywą może być ujęcie humanistyczne o ile wyzwoli się ze stereotypu narzucającego określony schemat myślenia. Zwraca uwagę fakt, że pierwotne place nie mają często wydzielonych formalnie granic, istnieją i są zorganizowane w dużej mierze w przestrzeni mentalnej.
Poza tymi miejscami koncentracji procesy wymiany dóbr nie występują. I nie ma pojęcia placów. Tu warto też zwrócić uwagę, że podświadomie pojęcie plac odnosimy do placu społecznego (publicznego), nawet jeżeli dotyczy to zbioru cząsteczek materii, czy społeczności zwierząt. Istnieją bowiem powierzchnie, które nie spełniają zaproponowanych wyżej kryteriów placu: są to powierzchnie administracyjne (np. działki budowlane), matematyczne (pola geometryczne, powierzchnie nieciągłe) i wiele innych.
Spójrzmy z tej perspektywy również na wszelkiego rodzaju klasyczne duże targowiska czy place przed sklepikiem wiejskim, których fundamentalną treścią jest nie tylko wymiana towarowa, ale w równym stopniu kontakt z innymi w celu wymiany najświeższych informacji. Place targowisk nie muszą posiadać konkretnie wyznaczonych administracyjnie granic – istotna jest bowiem przestrzeń, w której zachodzą wymienione procesy: towar i informacje mogą być wymieniane jednocześnie na różnych powierzchniach: na lądzie i na pokładach szkut zakotwiczonych na wodzie. W przypadku towarowych operacji giełdowych (a warto na istotę placu spojrzeć również z tej perspektywy) plac ma jednocześnie kilka przenikających się form począwszy od tzw. parkietu. Z czasem plac jako pierwotne zogniskowanie miejsce wymiany stawał się centrum, które przyciągało zewnętrzny kapitał intelektualny, polityczny, ekonomiczny czy kulturowy. Tak ukształtowała się Trzecia Warszawa wokół Zamku Królewskiego, tak formowały się zwykłe place miejskie, wokół których zaczęły naturalnie powstawać budynki magazynów, domy mieszkalne i budynki instytucji, a projekty urbanistyczne wtórnie uformowały plac jako konkretną wydzieloną topograficznie przestrzeń pod określone funkcje. Można nawet przyjąć tezę, że place jako miejsca powstające naturalnie, o tak dużym potencjale przyciągnęły kolejny potencjał, w tym architektów, którzy korzystając z gotowej sytuacji zaczęli obudowywać place projektując pewnego rodzaju scenografie i wyobrażenia własnych koncepcji niekoniecznie spójnych z istotą i naturalnymi funkcjami danego placu.
Z zagadnieniem miejsca przekazywania powiązanych jest szereg kolejnych, wtórnych cech: traktowania placu jako sceny lub odwrotnie – planszy do gry. Plac można bowiem potraktować metodologicznie jako planszę do gry zjawisk rozgrywających się w jego obszarze spontanicznie (losowo) i bez naszego udziału lub jako scenę zjawisk (procesów) świadomie aranżowanych. W pierwszym przypadku jesteśmy obserwatorami (nie ma znaczenia na ile czynnymi, na ile biernymi), w drugim jesteśmy uczestnikami (czyli z definicji czynnymi) i kreatorami. Plac staje się więc sceną z najróżniejszymi formami scenografii, a ludzie, na odpowiednio zaprojektowanym urbanistycznie placu, ze zwykłych przechodniów stają się aktorami nieświadomymi tego faktu. Tak również należy czytać wiele obrazów (choćby Canaletto), które stają się sceną dla udrapowanych w przestrzeni informacji o życiu miasta, a nie dosłownym obrazem tego, co się w danym miejscu działo. Pod tym kątem należy patrzeć na współczesne place. Niektóre z placów istnieją tylko geograficznie i administracyjnie, a dla przechodniów nie są ani miejscem postoju, ani wymiany czegokolwiek, choćby refleksji. Po prostu przechodnie przechodzą liniowo jak przez pustkę (przestrzenną, historyczną, społeczną).
Należy cieszyć się, że tak poważne zainteresowanie analizą cech placu pojawiło się przy okazji trzyletniego projektu Place Warszawy (do odzyskania) realizowanego przez Fundację Puszka w partnerstwie z Fundacją Bęc Zmiana. Jest szansa, że odzyskane zostaną nie tylko place, ale również ich głębsze rozumienie. Może właśnie w tym projekcie wypracowana zostanie nowa metodologia i pojawi się szansa wyjścia poza stereotypowe, czasami banalne, schematy myślenia urbanistycznego czy humanistycznego. Tym bardziej, że byłyby to pierwsze tak ambitne poszukiwania definicji wychodzące poza klasyczne opisy placów i w konsekwencji klasyczne analizy. Pionierskie podejście daje szansę na ciekawe odkrycia, a na pewno na interesujące wnioski rozszerzające nie tylko granice poznania zjawiska placów, ale również pozwalające na pragmatyczne wykorzystanie tej wiedzy w projektowaniu nowoczesnych przestrzeni miejskich zarówno w materialnej, jak mentalnej oraz – co ma znaczenie – wirtualnej rzeczywistości.