Zespół Placów Warszawy (do odzyskania)
grudzień 2018
Ponieważ chcemy przywrócić placom należną rolę w mieście. Wierzymy, że mogą być przestrzeniami, w których jako mieszkańcy możemy się spotykać, wyrażać emocje i być razem. Nasza diagnoza wskazuje, że aby mogło na nich swobodnie toczyć się miejskie życie, wymagają dużo uwagi.
do samorządu, który przez ich wdrożenie może kreować przyjazną przestrzeń wspólną oraz markę miasta opartą na dobrze zagospodarowanych placach;
do Lokalnych Gospodarzy, którzy mogą razem działać na rzecz współzarządzanych przez siebie przestrzeni;
do mieszkańców, by poprzez dostęp do zasobu wiedzy i katalogu dobrych praktyk mieli punkt odniesienia w myśleniu o tym, czym może być plac i jak można spędzać na nim czas;
do inwestorów, którzy budują miasto, tworząc nowe place – rekomendacje są zestawem dobrych praktyk, które powinny być stosowane w nowych inwestycjach.
warsztat ekspercki;
rekomendacje ekspertów w obszarach: planowanie i wykorzystanie zieleni, konstelacja placów, koalicja Lokalnych Gospodarzy.
Dostrzeżmy, że place stanowią potencjał rozwojowy miasta.
Nie przywiązujmy się do administracyjnych nazw i podziałów, szukajmy potencjałów placowych przestrzeni także poza nimi.
Patrzmy na place szeroko, nie sprowadzając ich do jednego mianownika. Mają one rozbudowaną typologię: mogą być lokalne lub stołeczne, dynamiczne, statyczne i mobilne, istnieją place-ułatwiacze i place-przeszkadzacze, a także place cykliczne i okresowe.
Szukajmy placów w innych formach miejskich. Urządzajmy „place kieszonkowe” (pocket squares, analogiczne do miniaturowych parków – pocket parks), czyli małe przestrzenie pełniące funkcje placów. Przenośmy najlepsze placowe rozwiązania na nowe konteksty – na przykład na woonerfy, czyli podwórce miejskie.
Oprócz minimum, które powinno dotyczyć każdej przestrzeni publicznej (dbałość o czystość i jakość projektów, konsekwencja i usystematyzowanie elementów), rekomendujemy znajdowanie i podkreślanie potencjałów danej przestrzeni, na przykład poprzez odpowiednie jej uczytelnianie lub śmiałe gesty projektowe, adekwatne oświetlenie, odpowiednią skalę umieszczanych w przestrzeni placu elementów, wprowadzanie elastycznych aranżacji (więcej niż jednej opcji użytkowania) czy utrzymanie estetyki wspierającej kontekst danego miejsca.
Określmy i usystematyzujmy wygląd nośników reklamowych, szyldów, małej architektury i ogrodzeń na placach. Dostosowujmy go do ustaleń warszawskiej uchwały krajobrazowej.
Dostrzegajmy lokalną dynamikę – życie placu toczy się również poza nim, często też koncentruje się w miejscach nieodpowiadających ściśle granicom i kompozycji przestrzennej placu.
Nie przywiązujmy się do administracyjnych granic – granice są przepuszczalne, często bywają tworzone spontanicznie i mają tymczasowy charakter, podążają za wewnętrznymi podziałami przestrzeni („place w placach”) lub kreują przestrzeń na nowo, w oparciu chociażby o symbole. Szukajmy w tych indywidualnych i zbiorowych granicach placów znaków tożsamości i opowieści o danej przestrzeni.
Nie zapominajmy o zapleczach placów (podwórkach, pasażach, opłotkach itp.) – to także istotne obszary, które bywają piękne i ciekawe, i często toczy się tam życie.
Zawsze miejmy na uwadze zmienność pór roku, pór dnia i tygodnia. To również kształtuje cykl życia placu.
Rewitalizujmy place poprzez tworzenie zharmonizowanych miejsc o wielkomiejskim charakterze i „zielonym” obliczu – dobre przykłady to nowe lub odnowione place, które łączą funkcję komunikacyjną z rozwiązaniami „krajobrazowymi” (zieleń, woda), jak choćby plac Grzybowski.
Traktujmy zieleń i – szerzej – mikroklimat jako potencjał narracyjny. Zieleń może stanowić zapis historii placu, reprezentując pamięć inaczej niż poprzez monumenty, może tworzyć historię miejsca na nowo lub odnosić się do przeszłości.
Obecność cienia, zieleni i wody ważna jest szczególnie w przypadku placów zdominowanych przez transport.
Maksymalizujmy powierzchnię biologicznie czynną, o ile to możliwe w synergii ze znaczną wielkością okapu koron drzew (to powierzchnia placu, na której możemy stanąć pod koroną drzewa i schronić się w jego migotliwym cieniu).
Unikajmy utwardzonych nawierzchni uniemożliwiających retencję wody, a jednocześnie twórzmy infrastrukturę, która będzie sprzyjać zatrzymywaniu wody na powierzchni, w glebie i pod ziemią lub spowolnieniu jej obiegu i oczyszczaniu jej.
Place mogą być „portalami” do przyrody, mogą uświadamiać znaczenie kontaktu z naturą – szczególnie w przypadku placów niezorganizowanych, zdominowanych przez jedną funkcję lub jej pozbawionych. Przy odpowiednim pomyśle możemy na nich obserwować zmiany pór roku, a przez to uświadamiać sobie uwarunkowania naszej strefy klimatycznej i fakt osadzenia w naturze, nawet w mieście. Zamiast zabudowywać i „umiastawiać” place – spróbujmy podporządkować niektóre z nich odczuwaniu klimatu. Niech będą pomnikami czczącymi naszą biofilię.
Wykorzystujmy animującą funkcję wody, na przykład w postaci fontann. Ich obecność pomaga przyciągnąć zróżnicowaną grupę użytkowników. Uwaga: fontanna multimedialna nie jest jedynym możliwym rozwiązaniem projektowym!
Dostrzegajmy w placach potencjał ekologiczny.
Pamiętajmy o perspektywach innych niż ludzka, nie zapominajmy o pozaludzkich współmieszkańcach naszych placów.
Projektujmy zieleń na placach jako element przemyślanej kompozycji przestrzennej.
Uwzględniajmy architekta krajobrazu w procesie projektowym.
Dbajmy o zróżnicowanie charakteru zieleni i bioróżnorodność.
Twórzmy długofalowe strategie doboru roślin (np. dostosowanych do klimatu) i zarządzania wodą – również deszczówką – poprzez zieleń.
Dbajmy o zastaną roślinność.
Pamiętajmy o umieszczeniu na placu poidełek.
Angażujmy opiekunów zieleni. Oczywiście jest to kwestia funduszy, ale być może jeśli zaczniemy od zmapowania interesów oraz możliwości instytucji i mieszkańców, a następnie zaproponujemy jakąś ideę (zieleń jako symbol, trawnik dla wspólnoty), zdołamy wymyślić sposób na zbudowanie emocjonalnej relacji z zielenią. Społeczne dbanie o zieleń to także wyraz świadomości i odpowiedzialności.
Dążmy do tworzenia sieci połączeń między placami i podkreślenia jej roli – nawet duża liczba placów w mieście nie daje bowiem mieszkańcom satysfakcji z korzystania z tych przestrzeni, gdy są one od siebie odseparowane. Potrzebne są czytelne połączenia piesze między nimi – dopiero taka konstelacja pozwala doświadczać miasta jako nieprzerwanego ciągu przestrzeni i zdarzeń.
Place powinny zaistnieć jako węzły w większej sieci, gwiazdozbiór w przestrzeni nie tylko formalnej, ale i mentalnej. By to ułatwić, warto oglądać place również z góry.
Myślmy o placach w kategoriach konstelacji, daje to bowiem duży potencjał dla nowych rozwiązań i pomysłów – wyobraźmy sobie na przykład miasto połączone zielonymi pasażami. Pamiętajmy przy tym, że choć konstelacja to wdzięczny temat projektowy, jednak wprowadzanie spójności w obrębie miasta nie powinno oznaczać pominięcia tożsamości konkretnych placów.
Zwracajmy uwagę na widok z placu na inne części miasta oraz na otwarcia widokowe, prześwity na inne elementy struktury miejskiej.
W ciągu doby aż cztery godziny to półmrok – zmierzch i świt, podczas których ważne stają się kontrast i stopień oddawania barw. Dlatego tak ważne jest, by oświetlenie na placach adaptowało się do zmian natężenia światła. Zredukujmy przypadkową sumę oświetlenia drogowego, okien, reklam oraz dekoracji okolicznościowych i zmniejszmy zanieczyszczenie światłem na warszawskich placach.
Skoordynujmy barwę świateł w obrębie jednego fasonu latarni.
Uwzględnijmy rolę światłocienia w kompozycji tzw. helioplastyki, czyli zmienności wyglądu reliefu architektonicznego o różnych porach dnia. Dostosujmy ją do nasłonecznienia i weźmy pod uwagę strefy wiecznego cienia.
Kultywujmy historię naszego miasta, wykorzystując rozwiązania oferowane przez najnowsze technologie.
Stosujmy detale charakterystyczne dla Warszawy.
Podkreślajmy charakter detali urbanistycznych – kopuł, mebli miejskich, nawierzchni czy okładzin.
Unikajmy materiałów powszechnie uznawanych za „banalne”, takich jak profile aluminiowe, szkło refleksyjne, montowane „na sucho” płyty z egzotycznego kamienia czy prefabrykowane kostki betonowe.
Unikajmy materiałów udających naturalne, takich jak gres drukowany w słoje drewna czy styropian udający kamieniarkę. Zamiast nich wykorzystujmy materiały naturalne: płyty i kostki z kamienia naturalnego, wyroby rzemieślnicze, żeliwne wyposażenie, artystyczne mozaiki, miedzianą blacharkę oraz dobrze utrzymane tynki w naturalnych kolorach.
Kształtujmy spójną kolorystykę placów, także w skali całych układów przestrzennych, na przykład dzięki użyciu tradycyjnych technik i naturalnych pigmentów.
Uważajmy na nakładanie się elementów zabudowy z różnych epok – może to wywołać chaos chromatyczny.
Przy upiększaniu otoczenia stosujmy kolory z umiarem – unikajmy tzw. pastelozy, która stała się bolączką wielu polskich rynków poddanych rewitalizacji.
Skróćmy procesy planistyczne.
Zintegrujmy pomysły modernizacji placów z zapisami planów miejscowych. Taka integracja mogłaby wykorzystywać narzędzia partycypacyjne (warsztaty, debaty), uwzględniając dotychczas sformułowane postulaty dotyczące przestrzeni (np. wyartykułowane w zgłoszeniach do budżetu partycypacyjnego lub w ramach interwencji artystycznych).
Wprowadźmy zapis o przestrzeni publicznej wyznaczanej w planach miejscowych, często wymusza on bowiem na zarządcach terenu szczególną dbałość o jakość projektu i realizacji. Obligatoryjnie należy objąć wszystkie place zapisem o przestrzeni publicznej.
Zadbajmy, by place zostały dostrzeżone w powstających obecnie dokumentach, takich
jak nowe Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego
m.st. Warszawy.
Dbajmy o zrównoważenie sposobów wykorzystywania przestrzeni przez różnych użytkowników.
Zatrzymajmy dominację ruchu samochodowego na placach i przenoszenie na nie funkcji transportowych, a w konsekwencji rozcinanie ich arteriami, tworzenie tam węzłów komunikacyjnych czy obłożenie parkingami naziemnymi.
Zwracajmy uwagę na estetykę i standardy techniczno-funkcjonalno-materiałowe planowanej i istniejącej infrastruktury transportowej. Dążmy do poprawienia dostępności przystanków transportu zbiorowego oraz zadbajmy o spójność przestrzeni placów z układem dróg rowerowych w mieście.
Zadbajmy o strefy piesze i strefy zielone z ruchem pieszym – są one ważnym elementem ukształtowania przestrzeni placów i znacząco wpływają na ich funkcje.
Plac możemy nazwać dostępnym wówczas, gdy da się nań łatwo i bez przeszkód dotrzeć, a także przemieszczać się między placami. Nie pomijajmy tego w procesach projektowych.
Skupmy się na niwelowaniu barier: dostępności, przestrzennych (np. przejścia podziemne), społeczno-ekonomicznych, komunikacyjnych (np. odpowiednio długi czas przejścia na pasach) oraz tych związanych z hałasem i zanieczyszczeniami.
Projektowanie uniwersalne to takie, które jest dopasowane do użytkowników zabudowy wokół placów. Dbajmy o dostosowanie tych przestrzeni miejskich dla osób z dysfunkcjami ruchu i wzroku czy dla rodziców z wózkiem, np. poprzez zróżnicowanie kolorystyczne.
Wprowadzajmy wyposażenie i dekoracje, które są funkcjonalne: schodki, elementy dające zacienienie itp. Dostosujmy je do użytkowników – ławka powinna móc służyć wszystkim, a więc mieć oparcie i podłokietniki. Nie zapominajmy o elementach do zabawy.
Zapewnijmy na każdym placu miejsca do spotkań, odpoczynku i zabawy bez konieczności wydawania pieniędzy, z dostępem do wody pitnej i toalety.
Dostępność to również wiedza, czyli miejski system informacji nawigujący i opowiadający o miejscu. Pamiętajmy, że powinien być dostępny nie tylko dla turystów, ale również dla osób niewidomych i niedowidzących.
Unikajmy dominacji jednej funkcji – na przykład przez dominację funkcji transferu niektóre place nie pełnią w wystarczającym stopniu innych funkcji społecznych.
Unikajmy łączenia wykluczających się funkcji, które mogą wywoływać napięcia i spory – na przykład na gęsto zamieszkanym placu będącym równocześnie miejscem wydarzeń ogólnomiejskich może powstać konflikt.
Zachowujmy otwarte partery i dostępne funkcje w parterach budynków.
Unikajmy wprowadzania ograniczeń i podziałów na place oddolnie i odgórnie zarządzane: życie może się tam toczyć się spontanicznie i żywiołowo, ale na tych samych placach mogą być także organizowane i animowane różne wydarzenia.
Pozwalajmy placom pełnić różne tymczasowe funkcje – mogą ożywać na przykład w weekendy czy przy okazji świąt.
Odważmy się na prototypowanie – testujmy obiekty, sposoby organizacji ruchu itp.
Place powinny być przestrzenią interakcji rozumianej jako możliwość intencjonalnego spotkania z drugim człowiekiem. Traktujmy je jako miejsca spotkań, „przyciągania” i promowania idei otwartości. Twórzmy kawiarnie i restauracje. Plac daje także możliwość bycia z innymi bez poznawania ich. Stwórzmy warunki do patrzenia na ludzi, gdzie każdy może znaleźć przestrzeń dla siebie (także samotnie), z uwzględnieniem potrzeb różnych grup społecznych.
Umożliwiajmy takie działania jak sport, protest i inne formy wymiany energii. To, które sposoby spędzania czasu będą wybierane, warunkowane jest przez typ przestrzeni: są place szybkie i wolne, place czekania, spaceru i tranzytu, spektaklu lub cyrkulacji itp.
Dbajmy o to, by przystanki komunikacji publicznej były przyjazne. Są one użytkowane w różnych porach roku, stanowią miejsca nie tylko oczekiwania, ale i styku przyjezdnych z miastem.
Wspierajmy drobny handel.
Place mogą być podporządkowane pewnej idei oraz ją wyrażać. Kreujmy kompozycję nie tylko krajobrazową, urbanistyczną czy estetyczną placów, lecz także tę emocjonalną, tak by były obecne w świadomości mieszkańców i turystów. Traktujmy plac jako interpretację przestrzeni.
Wydobywajmy narrację – przyjrzyjmy się symbolom, skojarzeniom, porównaniom i historii danego placu.
Jeśli placowi brak opowieści czy wyraźnej narracji, spróbujmy ją stworzyć, przeprowadźmy analizę kulturowo-przestrzenną. Budować można chociażby na odkrywaniu i wzmacnianiu tożsamości miejsca, na potencjałach wynikających z miejskości zawartej w jego DNA. Kładźmy akcent na kulturę, atmosferę i klimat.
Tworząc narrację o placach, uwzględniajmy aspekt pokoleniowy.
Potraktujmy place jako element interdyscyplinarnej edukacji. Na przykładzie warszawskich placów możemy tworzyć materiały wprowadzające w miejskie zagadnienia.
Pamiętajmy, że place są wdzięcznym polem do negocjowania tego, czym jest miejskość oraz aktywny udział w kształtowaniu miasta przez mieszkańców.
Wprowadzajmy sztukę współczesną w przestrzeń placów – i to realizacje nie tylko czasowe, ale też stałe.
Twórzmy dzieła sztuki specjalnie z myślą o placach. Przyjmijmy dobry zwyczaj uzasadniania, w jaki sposób wprowadzane w przestrzeń placu dzieło sztuki uwzględnia kontekst miejsca (urbanistyczny, symboliczny itd.).
Upamiętniajmy nie tylko postacie i wydarzenia historyczne, ale również te ze sfery życia codziennego – osoby, zwierzęta czy przedmioty, które dotąd były nieobecne w przestrzeni symbolicznej.
Starajmy się, by sztuka nie była tylko dodatkiem do przestrzeni, akcentem urbanistycznym, ale by pomagała w tworzeniu miejsca i kreowała przestrzeń.
Znajdźmy sposób na prezentowanie wystaw na placach, począwszy od projektu przestrzeni ekspozycyjnej, aż po program, który mógłby wspierać konstelację placów.
Nie bójmy się pustki na placach.
Formułowanie wytycznych do konkursów dotyczących placów poprzedzajmy procesem partycypacyjnym pozwalającym mieszkańcom i innym interesariuszom na wyartykułowanie i przedyskutowanie postulatów dotyczących ewentualnych zmian.
Twórzmy poradniki dobrych praktyk dla placów. Świetnym przykładem może być „Poradnik dobrych praktyk architektonicznych dla Żoliborza”.